Pieczony kalafior z sosem pietruszkowym
Czasem odnoszę wrażenie, że na Bliskim Wschodzie grilluje się wszystko :))) Ten, kto kiedykolwiek miał przyjemność poczuć zapach grilla na arabskiej ulicy wie, że jest niepowtarzalny, a wdychając go człowiek niemal od razu dochodzi do wniosku, że chyba jest głody (nie ważne, że chwilę temu właśnie wstał od stołu) :))) Rodziny są duże, przy każdym posiłku gromadzi się wiele osób, nie zawsze jest zatem czas i ochota na krojenie, porcjowanie i wymyślne stylizacje. Jeśli pomidor to cały, jeśli cebula – cała, mięsa też solidne kawały, czemu więc nie zgrillować w ten sposób kalafiora? Potem można odrywać go sobie po kawałku, moczyć w sosie czosnkowym, ziołowym, z pasty sezamowej czy nawet w oliwie z harissą. Pyszna sprawa! Wielokrotnie po powrocie do Polski zdarzało mi się tęsknić za tym smakiem, chociaż kalafiory jadam sporadycznie :))) Cóż, sezon grillowy niestety twa u nas zaledwie przez kilka miesięcy, a o rozpaleniu grilla w mieście można jedynie pomarzyć, jeśli nie ma jak pojechać za miasto. Chcąc odtworzyć ulubione smaki, pozostało mi po prostu przeprosić się z piekarnikiem :)) Nabyłam więc cudownie piękne fioletowe kalafiory, w których barwie dosłownie się zakochałam i postanowiłam zrobić z nich szybką, prostą i ładnie wyglądającą przekąskę. Mimo pokus, nie upiekłam całego kalafiora – odkąd zajęłam się fotografowaniem, tak bardzo lubię układać różne kompozycje, że nie umiałabym chyba z tego zrezygnować :)) Do przepisu można oczywiście użyć każdego kalafiora, niezależnie od jego wielkości i koloru :))
Pieczony kalafior z sosem pietruszkowym:
Składniki na 2 porcje:
- kalafior
- dwie łyżki oliwy z oliwek
- sól himalajska (może być inna)
- ziarenka czerwonego pieprzu do dekoracji
Składniki na sos:
- pęczek pietruszki
- 50 ml oliwy z oliwek
- 20 g mielonych migdałów lub orzeszków pinii
- sok wyciśnięty z całej limonki
- pół łyżeczki pudru czosnkowego lub suszonego czosnku
- pół łyżeczki czerwonego pieprzu
- sól do smaku
Przygotowanie:
1. Pietruszkę drobno siekamy. Wszystkie składniki na sos blendujemy razem tak, by powstała możliwie gładka, jednolita masa. W razie potrzeby rozrzedzamy ją oliwą z oliwek. Następnie sos odstawiamy i trzymamy go w temperaturze pokojowej, żeby nabrał wyraźnego smaku.
2. Kalafiora obieramy z liści, dzielimy na różyczki lub nawet na gałązki i przez dłuższą chwilę moczymy, żeby potencjalni lokatorzy, jeśli takich ma, zdążyli go opuścić, a my zyskać pewność, że danie będzie w 100% wegetariańskie 🙂
3. Piekarnik rozgrzewamy do 180 – stopni.
4. Odsączony kalafior układamy w naczyniu żaroodpornym i delikatnie smarujemy z oliwą z oliwek (najlepiej pędzelkiem kuchennym), następnie wierzch naczynia przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do nagrzanego piekarnika.
5. Po 30 minutach wyciągamy kalafior z piekarnika, solimy i w razie potrzeby ponownie smarujemy oliwą.
6. Pieczemy kalafiora kolejne 45 minut lub do miękkości. Pod koniec pieczenia zdejmujemy folię, żeby wierzch ładnie się zarumienił.
7. Kalafiora podajemy z dressingiem lub z innym sosem według uznania. Dekorujemy go czerwonym pieprzem i listkami pietruszki.
UWAGA: jeśli gotujemy kolorowe kalafiory w wodzie, prawdopodobnie stracą intensywną barwę. Przy pieczeniu powinny zachować swój kolor.
Comments
Fioletowy jarmuż widziałam, ale kalafiora jeszcze nie, ten tu wygląda jak brokuł, którego lubię bardziej 🙂 dziękuję za pomysł, pozdrawiam :*
Fioletowy jarmuż również widziałam. Mnie w ogóle zafascynowały ostatnio kolorowe warzywa, podobnie jak miniaturki. Są urocze. Aczkolwiek nie zauważyłam, żeby kolor jakoś szczególnie wpływał na smak – dla mnie fioletowy kalafior smakuje tak samo jak zwykły, różnica polega tylko na tym, że ładniej wygląda 🙂
Czy przez peczek pietruszki mam rozumiec natke, czy korzen, czy calosc? Tu w Hinsdale robimy podobny sos, ale z bazylii. Moniko, Twoj przepis wyprobujemy, ale pewnie dopiero jak sie da wrocic do Pabianic.
Oczywiście natkę 🙂 Podobny sos z bazylii musi być super. U mnie w ogóle często pojawiają się świeże zioła albo sosy z ziół. Bazylia, kolendra, tymianek, oregano… Uwielbiam zieleninę i dodaję chyba do wszystkiego 🙂